Hej Kochane!
Nie chcę się już tłumaczyć z mojego nadrabiania blogów. Nawalam z każdym miesiącem. Chcę Was zapewnić, że żaden z blogów, które czytam nie zostanie zignorowany. Potrzebuję po prostu czasu :*
Jednak ta notka jest o czymś innym.
Serdecznie zapraszam do wyrażenia opinii w formie komentarzu pod prologiem opowiadania mojego przyjaciela - Bernadetto del Lume.
Pod tym pseudonimem kryje się Polak, który pochodzi z Włoch i ma niesamowity talent do pisania wyciskaczy łez.
Nie pisze sportowego fanfiction, jednak daję sobie rękę uciąć, że Was zaczaruje.
Zdradzę, że pojawię się także ja w tym opowiadaniu :D
Przedstawiam Wam krótki opis historii:
Żyją z daleka od siebie. On mieszka w Mieście Świateł, ona na włoskiej prowincji. Spotykają się raz, niechętnie, niechcący. Nie można tego nazwać miłością od pierwszego wejrzenia, nie można nazwać też tego miłością od drugiego, czy trzeciego. Nie istnieje nic takiego. Zakochali się we własnych szczegółach, w każdym mikroelemencie uśmiechu, drgnięciu brwi. Zupełnie niechcący.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz